Bez tytułu
Komentarze: 1
powiew delikatnego wiatru wdzierającego sie przez okno... muska moja twarz i szyje.,.. ale jest zimno... bardzo zimno... pocieram dłonią o ramie zeby sie ogrzac... ale nic... dalej zimno... przyzwyczajeniem staje sie to juz... w rogu pomieszczenia... mienia sie kawałki lustra... dając dziwne nascienne wzory.... biore jeden kawałek delikatnie w dłon... dlaczego tak sie musiało stac... łza spływa po policzku... juz tak nie chce NIE CHCE ! rzucam kawałkiem lustra o sciane... słychac trzask.. małe kawałeczki pobitego szkła mienia sie dalej... ja chowam twaz w rece... i słychac tylko szloch..
Dodaj komentarz